Opowieści z tysiąca i jednego traktu
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Opowieści z tysiąca i jednego traktu

I o Tobie ktoś kiedyś napisze balladę... Może nawet zupełnie niezłą, kto wie?
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Książka z baśniami dla dzieci

Go down 
AutorWiadomość
Płonącopalcy
Admin
Płonącopalcy


Liczba postów : 224
Join date : 23/08/2016

Książka z baśniami dla dzieci Empty
PisanieTemat: Książka z baśniami dla dzieci   Książka z baśniami dla dzieci EmptyNie Paź 30, 2016 6:03 pm

Baśń o smoku w lustrze

Książka z baśniami dla dzieci Tumblr_mdrim4rXXw1qgjtflo1_500

Daleko, daleko stąd mieszkał niegdyś chłopiec, który potrafił obrabiać szkło. Słynął on ze swych cudownych luster i zwierciadeł, gdyż nie miały sobie one równych na całym świecie. Mawiano, iż jego szklane twory pokazują nawet odbicie tego, co się w nim przegląda piękniejsze, niźli jest naprawdę. Na imię mu było Daar, a prócz swego wielkiego talentu był on chłopcem dobrym i inteligentnym, toteż wszyscy w mieście, gdzie żył, kochali go szczerze.
W ten czas pod zamkiem dobrego króla Vadasa, co w pobliskim mieście żył z córką swą, księżniczką Cezą, zamieszkał smok. A był on nie jednym z tych stworów, co to mądre są i ludziom pomagają, a z tych co niszczą i mordują. Jechali rycerze grupami wielkimi na poczwarę, by królewską rodzinę i miasto całe uratować, a ilość ich wzrosła jeszcze, gdy król obiecał temu co wygra, księżniczkę za żonę oddać. Nikomu jednak nie udało się z groty smoka powrócić. Żyli więc w strachu mieszczanie i dworzanie, królowie i żebracy, bo smok straszliwą był bestią i nijak nie dało się go ułożyć. Niszczył plony, zjadał dzieci i niewiasty, i był w tym wszystkim bezkarny, bo któż ważyłby się z poczwarą oko w oko stanąć?
Tedy wieść o smoku dotarła do uszu zacnego szklarza. Odważny był to młodzieniec i prawy, więc czym prędzej decyzję o wyruszeniu przeciwko smokowi podjął. Nie wahając się ni chwili pobiegł do swej pracowni i tam wytopił sobie ze szkła miecz, co jaśniał w słońcu niczym płomień czysty i tarczę, co lustrem była okutym grubą, metalową ramą. I wyruszył niezwłocznie młody Daar ku królewskiemu zamczysku, gdzie smok potworny leże sobie uczynił.
Kiedy przechodził on pod oknami pałacu, zauważyła go piękna księżniczka Ceza. Od pierwszego wejrzenia zakochała się w młodzieńcu i z okna się wychyliła być choć chwilę z nim porozmawiać. Ucieszył się młody szklarz, gdy królewską córkę ujrzał, gdyż kochał ją szczerze odkąd zobaczył ją podczas jednej z parad na ulicach miasta. Ceza pytała go, dokąd wybiera się z przedmiotami tak cudownymi, jakich oczy jej nigdy jeszcze nie widziały, a gdy dowiedziała się, że ukochany jej idzie do groty smoka, zapłakała rzewnie. „Na pewną śmierć idziesz!” rzekła mu „A toż ja chciałam cię za męża pojąć”. Pokręcił jednak Daar głową. „Twój ojciec powiedział: kto smoka zabije ten księżniczki mężem tylko być może. Tedy ja smoka pokonam i kraj uratuję” – odparł, a ona zrozumiała, że nie może go od tego zamiaru już odwieść. „Podejdź więc bliżej okna i posłuchaj. Oto wiele lat temu dobra czarodziejka dała mi zaklęcie i kazała w najwyższej potrzebie tylko je wymówić. Nie uczyniłam tego nigdy, więc tobie je oddaję” – powiedziała i wyrecytowała szklanemu rycerzowi słowa czaru. Podziękował jej Daar z uśmiechem i wdzięcznością, gdyż zawsze dla każdego miał uśmiech i ruszył do jamy potwornego smoka. Stanął przed wejściem i zawołał ile sił – „Wychodź, poczwaro! Oto przybyłem by cię zgładzić!”. Smok wypełzł z groty i zaniósł się śmiechem. „I czym chcesz że to uczynić, chłopcze? Ni to zbroi nie masz, ni miecza, bo tej szklanej tyczki mieczem chyba nie nazwiesz!” – zaczął wyszydzać Daara. Lecz chłopak nie zrażał się tym. Natarł na potwora ze swym szklanym mieczem, który jasno błysnął w słońcu, na chwilę oślepiając smoka. Stwór zawył wściekle i zionął ogniem, topiąc oręż dzielnego młodzieńca. „Cóż teraz czynić?” – pomyślał szklarz – „Przeto bez miecza smoka nie pokonam!”. W tej właśnie chwili przypomniało mu się zaklęcie księżniczki. Pobiegł więc w stronę poczwary, błysnął jej promieniem odbitym od swej szklanej tarczy prosto w ślepia, a kiedy już smok miotał się niewidzący, ogniem plując na wszystkie strony, wymówił słowa czaru. I nagle światło rozbłysło jakby sto piorunów i huk głośny jak sto gromów, a smok zasyczał i ryknął przerażony. A kiedy blask i dźwięk zniknęły leżały już na ziemi tylko trzy zielone smocze łuski. Zamrugał szklarz ze zdziwienia. „Co to się stało?” – sam siebie spytał. Wtem spojrzał w lustro, co je niby tarczę trzymał w ręce i ze zdziwienia aż zakrzyknął. Smok potworny zamknięty siedział w lustrze i syczał, i pluł kłębami dymu, i przekleństwa rzucał ku niemu. Nie był groźny już jednak i mógł Daar być spokojny. Zaśmiał się więc tylko, zebrał trzy smocze łuski oraz lustro ze smokiem wziął pod pachę i ruszył podzielić się z królem szczęśliwą nowiną. Bo oto smok został pokonany.
Wielkie było wesele w królestwie, kiedy szklarz powrócił. Prędko odbyły się też zaślubiny jego z księżniczką. Smocze lustro zaś wstawiono do najgłębszej piwnicy w najgłębszym lochu zamku, aby nikt nigdy nie mógł zeń wypuścić poczwary. Smocze łuski zaś wtopiono – jedną w koronę nowego króla, drugą w wieko czarodziejskiej skrzyneczki, którą jako prezent wysłano władcy pobliskiemu królestwa. Ostatnią zaś łuskę wrzucił Daar do rzeki podczas jednej ze swych późniejszych podróży, by nikt już o smoku straszliwym nie pamiętał i z zamknięcia go wyswobadzać nie próbował.
Baśń o księżniczce i alchemiku

Książka z baśniami dla dzieci Tumblr_nrpaw46h4B1ut40zco1_500

W pewnym bogatym kraju żyła księżniczka, o której mówiono, że urodą przewyższa nawet najcudowniejsze kwiaty róż. Na imię jej było Eriel. Księżniczka, choć piękna, nie była jednak próżna, tak jak pięć jej sióstr. Eriel była mądrą i dobrą dziewczyną, i tego samego wymagała od swego przyszłego męża. Szukała więc długo wśród książąt i synów szlacheckich tego, którego miałaby poślubić, lecz choć miesiące mijały, stan jej panieński nie zmieniał się ani o jotę. Niestety, żaden kandydat nie był w stanie dorównać jej wymaganiom! Wciąż tylko kręciła swą piękną główką na kolejnych panów wchodzących do sali. Żaden nie był wystarczająco dobry dla księżniczki. Siostry Eriel dawno powychodziły już za mąż i, chociaż wiodło się im raz lepiej raz gorzej, żadna nie narzekała. Tylko piękna księżniczka wciąż była sama. Wtedy król-ojciec wpadł we wściekłość. Zamknął Eriel w jej pokoju i oświadczył, że następnego dnia przyprowadzi do niej dziesięciu mężczyzn, a jednego z nich ma ona natychmiast wybrać i jeszcze wieczoru jutrzejszego odbędą się ich zaślubiny. Po tym odszedł, zostawiając księżniczkę płaczącą gorzko w swą poduszkę. Nie po to przecież tak długo szukała, by teraz wyjść za mąż za pierwszego lepszego księcia! Kiedy była już pewna, że taki smutny koniec zgotował jej los, okno sypialni otworzyło się z impetem i do środka wleciała kobieta przybrana w srebrne szaty, o włosach niczym wicher i stopach zdających się stąpać po ledwie widocznych obłokach. "Czemu się smucisz, księżniczko?" - spytała głosem, jakiego nie powstydziłby się słowik. Eriel opowiedziała jej swą smutną historię i błagała o pomoc. Czarodziejka zgodziła się po chwili namysłu. "Dobrze więc" - rzekła - "Od dziś widzieć będziesz ludzi nie takimi, jakimi są na zewnątrz, lecz takimi, jakie są ich dusze. Dzięki temu wybierzesz najlepszego z kandydatów bez trudu". Pocałowała jeszcze księżniczkę w czoło, po czym odleciała na swych magicznych skrzydłach uprzędzonych z górskich mgieł.
Następnego dnia Eriel nie mogła się nadziwić, jak bardzo zmienili się służący i dworacy. W każdym widziała teraz nową osobę! Taką, jaką powinna być od zawsze. Kiedy weszła do sali, czekali już tam na nią ojciec-król, jego doradca-alchemik oraz dziesięciu szlachciców. Znała ich wszystkich, lecz teraz mogła spojrzeć na ich prawdziwe oblicze. Książęta, synowie lordów i baronów. Żaden z nich nie promieniał już tą cudowną urodą, którą znała do dziś. Skrzywiła się więc tylko i odsunęła niezadowolona. "Cóż więc robić teraz?" - spytała w myślach samą siebie, przerażona tym, co widzi. Lecz nagle spojrzenie jej przyciągnął mężczyzna w kącie sali. Otworzyła oczy szerzej ze zdumienia. Nigdy nie przypuszczała, że doradca jej ojca, młody alchemik, mógłby być takim człowiekiem! Zupełnie nie przypominał siebie. Zawsze ukryty za grubymi szkłami okularów, z nieumytymi włosami, w potarganej szacie... Dopiero teraz widziała go prawdziwym. I oto miała już pewność. Podbiegła do alchemika i rzuciła mu się na szyję. "To ten, którego kocham, ojcze!" - oznajmiła zdezorientowanemu królowi. Wielka też była radość młodego alchemika, choć nie pokazał jej otwarcie, gdyż człowiekiem był smutnym i skrytym. Od dawna już kochał księżniczkę i dzień ten, kiedy miała wybrać sobie męża, był dlań najnieszczęśliwszym w życiu.
Cóż miał jednak robić król? Obietnicy trzeba było dotrzymać. Jeszcze tego samego wieczora wyprawił im wesele, jakiego królestwo dotąd nie widziało. Bo w głębi duszy cieszył się stary władca, że jego córka wyszła za kogoś, komu bez obaw mógł oddać w spadku swe ziemie, choć nigdy nie był z tego jego poczciwego alchemika człek szczególnie urodziwy.
Powrót do góry Go down
https://circleofbards.forumpolish.com
Płonącopalcy
Admin
Płonącopalcy


Liczba postów : 224
Join date : 23/08/2016

Książka z baśniami dla dzieci Empty
PisanieTemat: Re: Książka z baśniami dla dzieci   Książka z baśniami dla dzieci EmptyWto Gru 06, 2016 10:40 am

Baśń o mieście w chmurach

Książka z baśniami dla dzieci Tumblr_m344paj1ap1qjvvpk

Tysiące lat temu, kiedy to świat był jeszcze zupełnie inny niż dzisiaj, żył sobie w pewnej małej, cichej wiosce chłopiec. Pochodził on z prostej, biednej rodziny i od wczesnego dzieciństwa musiał pomagać rodzicom w domu i polu. Dobre zeń było dziecko i pomocne, chociaż często zdarzało mu się w trakcie pracy zapomnieć, usiąść gdzieś i zapatrzeć w niebo. Rozgwieżdżone nocą, przelane czystym błękitem za dnia, było najpiękniejszym, co chłopiec w życiu widział - piękniejszym od wszystkich skarbów świata. Bywało więc, że wzdychał sobie cicho żałując, że nie może niczym ptaki wzlecieć w niebiosa. Śmiali się więc z niego rodzice i sąsiedzi, dla uciechy nazywając "Kanarkiem", bo tęsknił za lataniem niczym jeden z tych małych ptaszków właśnie, co to je jaśnie panowie zamykają w złotych klatkach swych salonów.
Pewnego dnia Kanarek jak zwykle siedział na polu, odrzuciwszy gdzieś wyszczerbioną motykę, co nią miał ziemię przerzucać, kiedy naraz błękit przesłoniła mu ogromna chmura - tak wielka, że aż słońce schowało się za nią i ściemniło się naraz jakby noc zapadła. Poderwał się więc chłopiec na równe nogi, nie wiedząc co się dzieje i szeroko otwartymi oczyma wpatrywał w chmurę, gdy wtem ujrzał blask jakby, docierający sponad niej. Nie jak słońce jednak i nie piorun, a błysk delikatny, miękki i nieznany. Cóż to być mogło? Nie wiedział, ale bez zastanowienia postanowił kuriozum to niezwłocznie zbadać. Pędem wbiegł na najwyższe wzgórze w okolicy i zipiąc ciężko wspiął się na sam czubek drzewa, co nad wzgórzem królowało i szyję wyciągnął jak ptak nadwodny, co rybę złapać próbuje, byle tylko dojrzeć co tam się ponad chmurą wyprawia. W pierwszej chwili nie zobaczył nic, ino mgłę gęstą jak mleko, zaraz po tym jednak światło błysnęło znów i Kanarek aż ze zdumienia zakrzyknął, prawie przy tym z drzewnej swej drabiny spadając. Toż to mury! Białe jak mleko mury unosiły się na chmurze, jakby ta ziemią była, co po niej stąpać można! Nigdy czegoś podobnego nie widział, ani nawet o niczym takim nie słyszał! Przestraszony zlazł z drzewa i zbiegł w dół wzgórza, a gdy wpadł do domu, w te pędy wszystko rodzicom opowiedział. Ci jednak tylko śmiali się z niego i powtarzali, że to burza idzie i dlatego tak się ciemno robi, a jemu w głowie praca być powinna, a nie cuda-niewidy.
Chłopiec swoje jednak wiedział i postanowił sobie, że jeśli kiedykolwiek jeszcze latające miasto na niebie zobaczy, to wespnie się po czubkach drzew na jego mury i wraz z nim odleci. To jednak nigdy nie powróciło już nad wioskę małego Kanarka z głową w chmurach, choć ten zamiast pracować, całe dnie przesiadywał na swym wzgórzu.
Powrót do góry Go down
https://circleofbards.forumpolish.com
 
Książka z baśniami dla dzieci
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Opowieści z tysiąca i jednego traktu :: Wieczorem przy ognisku :: Worek barda-
Skocz do: